W Symferopolu zatrzymali mnie młodzi funkcjonariusze, którzy po wielu moich żądaniach i kłótni raczyli się wylegitymować jako funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Rosyjska Służba Bezpieczeństwa nie umiała im od marca nawet wydać nowych legitymacji.

Ja rozumiem, że to zdrajcy państwa ukraińskiego, któremu kiedyś przysięgali, które ich nieźle wykarmiło, a oni przeszli na stronę Rosji i teraz służą jej być może tak samo wiernie i tak samo nieumiejętnie jak kiedyś Ukrainie. A rosyjska Służba Bezpieczeństwa, znana ze swej nonszalancji, zarozumiałości i marnej organizacji, nie umiała im od marca nawet wydać nowych legitymacji ani nauczyć nowych przepisów.

Gdybym tego nie wiedział, uznałbym, że ludzie z dokumentami SBU mają pełne prawo mnie zamknąć, i to na długo. Bo neofici nadgorliwie służący dziś FSB zatrzymali mnie za to, że według ich informacji, przybywając z Moskwy na Krym z ważną wizą i akredytacją dziennikarską wydaną przez MSZ Federacji Rosyjskiej, nielegalnie przekroczyłem granicę.

Tak, przyznaję, w oczach Służby Bezpieczeństwa Ukrainy dokonałem godnego kary przestępstwa, bo jadąc z Federacji Rosyjskiej na wciąż ukraiński, zdaniem Kijowa, Krym nielegalnie przekroczyłem granicę jej państwa.

Ale rosyjskie FSB powinno było mnie tu przyjąć z radością, a nie aresztowaniem i sześciogodzinnym przesłuchaniem. Bo swoją tu obecnością, choć to wcale nie jest moją intencją, potwierdzam przecież, że żadnej granicy między Rosją i Krymem nie ma.

Czemu tak naprawdę wpadłem dziś w tarapaty? Po prostu ludzie, którzy mnie zatrzymali, nie znają i nie rozumieją dokumentów rosyjskich. To jest typowe nie tylko dla Krymu. W Rosji często byle stójkowy czy niskiej rangi urzędnik udaje mądrego i na poczekaniu daje takie wykładnie prawa, jakie mu przyjdą do głowy. To zmora tego kraju.

Ja jednak zwracam się do władz Ukrainy o to, by nagrodziły Andrija Anatoliewicza Samurowa, starszego inspektora dziś FSB, a do niedawna Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (to on okazał mi swoją legitymację jeszcze SBU), za to, że swym może niezbyt przemyślanym, ale śmiałym czynem potwierdził, że Krym jeszcze wcale tak do końca rosyjski nie jest.

http://wyborcza.pl/1,75968,15981191,Na_Krymie_zatrzymali_mnie_ludzie_ze_Sluzby_Bezpieczenstwa.html


Польский журналист "Газеты Выборчей" Вацлав Радзивинович, имеющий официальную аккредитацию МИД РФ, был задержан в Симферополе сотрудниками ФСБ (бывшими работниками СБУ, предъявившими ему чуть ли не сбушные удостоверения) по обвинению в незаконном пересечении границы России.

В последних абзацах Радзивинович сетует на то, что новые сотрудники ФСБ просто не знают российского законодательства, что часто встречалось ему и раньше, а также просит Украину наградить старшего инспектора ФСБ Андрея Самурова, который фактически своими действиями подтвердил, что Крым входит в состав Украины.